Cztery pory roku. Nekropolia ulica Lipowa / do 30 listopada

Adres:

BIOTEKA Filia nr 6/27 w Lublinie
Al. Racławickie 22
Lublin

Kategoria:

Wystawy

Informacja o cenie

Wstęp wolny, wydarzenie dostępne dla osób z niepełnosprawnością ruchową.

Miejska Biblioteka Publiczna w Lublinie zaprasza na wystawę fotografii Sławomira Latosa "Cztery pory roku. Nekropolia ulica Lipowa".

Wystawa czynna od 4 do 30 listopada 2022 roku.

Wernisaż - BIOTEKA, Al. Racławickie 22, godz. 18.00

 

Nazywam się Sławomir Latos - muzyka, fotografia i turystyka to główne moje pasje. Fotografuję miejsca, które są mi bliskie. Roztocze, gdzie spędzam weekendy. Polesie, gdzie zbieram grzyby. Bieszczady, w których odpoczywam jesienią i Lublin, gdzie mieszkam i pracuję. Kontakt z człowiekiem, sesje kreacyjne, reportaż to kolejne dziedziny, z którymi mocno identyfikuję się jako fotograf. Naturalność, nietuzinkowy kadr, rytm, emocje to główne cechy moich zdjęć.

 

 

"Gdy Sławomir Latos poprosił mnie o tekst o jego fotografiach cmentarza na Lipowej, przyszła mi na myśl czerń. Tak pamiętam te fotografie: z czernią otwierającą swe wszechwidzące oko pod zielonymi rzęsami gałęzi, pod stopami kamiennego anioła, z czernią rzucaną przez skrzydła krzyży, między kolumnami dębów i lip. Zawahałem się jednak, czy o niej pisać - w końcu autora tych fotografii lubię. Czy podkreśleniem czerni mu nie zaszkodzę? Czy jakiegoś widza mu nie spłoszę? Ale ja lubię także czerń. Ona mi się dobrze kojarzy: z kawą z tygielka, z pancerzem żuka, z kierownicą mojego starego volkswagena, z mrokiem, który zapada w kinie przed seansem, z głębią, w której śpiąc, znajduję sny, z czarną koronką noszoną tam, gdzie nie od razu ją widać - a więc nie kolor żałoby, ale życie! Sama czerń życia.

To taka czerń fotografii Sławomira Latosa sprawiła, że się wahałem. Bo to barwa niemodna! Na reklamach, na Instagramie, na wielu wystawach fotografii takiej czerni nie ma. To nie jest kolor lajkogenny - ludzie zastanowią się, zanim klikną: lubię to. I dobrze! Sławomir Latos to artysta, on nikogo nie kokietuje. Patrząc na jego zdjęcia, nie czuję się pogłaskany po tęczówce, ale raczej wezwany do wpatrzenia się. Pokazuje mi Latos w dziełach z Lipowej i w innych swych fotografiach to, czego sam tam nie widzę, bo nie mam czasu widzieć, bo zobaczenie tego to wysiłek. A zobaczyć warto! Czerń bowiem Latos odkrywa umiejętnie.

Jeśli ten artysta z każdej fotografii, zawsze, ale to zawsze, choćby brał ją z serca lipcowego dnia, wyciśnie kroplę czerni, to dlatego, myślę, że uważa ten kolor, czy raczej to ukrycie kolorów, za kluczowy składnik swej alchemii. Ktokolwiek sam mierzył się z czernią w sztuce, pokiwa na to głową. Na przykład, kto maluje olejami wie, że najgłębsza czerń nie wychodzi wcale z tubki z napisem „czerń”. Potrzeba większego kombinowania, choćby - zmieszania umbry z ultramaryną, brązu z niebieskim. Dopiero wtedy można oddać sprawiedliwość, na przykład, tej części filiżanki, na którą światło nie pada, albo głębinom zieleni jakiegoś drzewa.

Podobnie, jak w malarstwie, jest w fotografii. Także tu, jak widać na wystawie, głęboka, pasjonująca czerń to dużo więcej niż tylko „ciemne zdjęcie”, ale o tym nie ma co pisać, skoro właśnie Sławomir Latos tak dobrze to ukazał. Wspominam o tym dlatego, by przypomnieć, że to ukazanie wymagało pracy. Warto tu oddać hołd technice Latosa, jego wywoływaniu tych obrazów, żmudnemu, ale owocnemu jak dojrzała wiśnia. Fotografia ta, jak widać, jest sztuką. Dlatego wymaga, dlatego ma tak wyraźny smak. Stąd też obcy jej banał.

Weźmy temat wystawy: stary cmentarz. Oznacza to, że widza czeka refleksja nad przemijaniem? Kolejny nastrojowy albumik? Bzdura! Widza czeka tu życie! Sama jego czerń. Dla Latosa cmentarz na Lipowej to nie przemijanie, lecz trwanie. Kamień trwa, i trwa cień, który on rzuca, a cień ten nie jest zły, przeciwnie, miło nań popatrzeć i kroczyć w nim miło. Znów: Lipowa Latosa to nie rozstanie, lecz bliskość mimo rozstania. Kamienie, które ustawili ludzie między drzewami, czerń między nimi - oto znaki czułości, która trwa dłużej, niż ludzka skóra, a nawet niż szkielet. Dłużej nawet, niż kamienie, jeśli popatrzeć w kwitnące i rzucające nasienie korony lip. I tam kryje się owa wibrująca czerń. Patrzcie więc w tę głębię, o ludzie żywi! Być może dobrze znacie Lipową i tutejsze kamienie - ale czy wiecie, czy odczuwacie, co tam trwa między nimi? Co słońce pomija i czego nie dotyka, o czym nic nie może powiedzieć, a co jest schowane i dlatego tak cenne? Co w końcu tam, na tych nasyconych fotografiach słychać? Szelest liści, wieńców? A może koronek, włosów, warg? Co tam pulsuje, jeśli nie serce?

Oto lubelska nekropolia w obiektywie Sławomira Latosa, przejmująca i czarna - jak pocałunek."

Piotr Krzysztof Niewiadomski


Mapa